~~~~
Co tu dużo pisać mało się dzierga, coraz więcej czasu zajmują mi życiowe sprawy.
Poprzestawiały mi się priorytety, co innego absorbuje mnie bardziej niż druty.
A co robię?
Kibicowałam córce w zawodach karate, zdobyła 3 miejsce w swojej grupie a wszystkie dziewczyny miały wyższy pas od niej.
Za oknem czasmi mnie wita taki wschód słońca
Potem najczęściej idę na zajęcia do klubu i bieżnię, na koniec koniecznie relaks w saunie i to jest najlepsze w te zimowe dni ;0)
Zajmować muszę się też czworonogiem, który czasami myśli że jest człowiekiem nie śpi w kojcu tylko na poduszkach
a czasami choruje jak tydzień temu gdzie wylądował w klinice na kroplówce, załapał jakiegoś paskudnego wirusa i dostał biegunki krwotocznej...szczegółów oszczędzę, ale było hardcorowo. Pancia ma miękkie serce i pozwala psu na więcej, zwłaszcza gdy chodzi z wenflonem w łapie przez 3 dni.
My natomiast mamy się dobrze, pewnie za sprawą mojego zakupu roku 2014 czyli wyciskarki ślimakowej. Odpukać wirusy się od nas odbijają, bo pijemy duuużo soków, cisnę z czego się da. Owocowe najlepsze, ale warzywnymi też nie pogardzę jakiś buraczek, szpinak, czosnek, ogórek.... To są najlepiej zainwestowane pieniądze w życiu ;0)
Nie łatwo było wybrać spośród wielu modeli tym bardziej, że koszt nie jest mały, wybierałam miesiąc i w rezultacie wydałam mniej niż zamierzałam.
Jest pod ręką, szybko się myje, mały odpad po wyciskaniu ( w sokowirówce wkurzało mnie to marnotrawstwo), dużo soku, cicha i używam jej codziennie, bo soki są pyszne a po siłowni taki strzał witaminowy jest najlepszy.
Chyba z wiekiem jestem mądrzejsza ( no powiedzmy hi,hi) i większą przywiązuję wagę do tego co jem, poczyniłam wiele zmian i raczej staram się jeść jedzenie a nie chemię spożywczą i efekty zdrowotne odczuwam na własnej skórze ;0)
Tyle na dzisiaj, dziękuję wszystkim za życzenia, a następny wpis będzie o dzierganiu, obiecuję ;0)